Szukasz czegoś stosunkowo niedrogiego, ale zdolnego do wydobycia przyzwoitego dźwięku ze swojego codziennego handhelda - smartfona lub laptopa? Lekkie słuchawki douszne, które można mieć zawsze przy sobie, a jednocześnie nie są zbyt kłopotliwe? A Ty nie jesteś gotowy na kompromis w kwestii jakości dźwięku? Jeśli tak, to zdecydowanie powinieneś rozważyć Mackie CR-Buds+.
"CR-Buds+ oferują studyjną jakość dźwięku" - czytamy na pudełku słuchawek, które każdy nieco doświadczony audiofil sklasyfikowałby jako entry-level. Oczywiście - kosztują one około 40 dolarów. Sama firma Mackie, doświadczony amerykański producent sprzętu audio, nie pozycjonuje tego modelu jako high-end.
Charakterystyka techniczna
Specyfikacja Mackie CR-Buds+ - najzwyklejsza, poza kilkoma szczegółami. Czułość 93 dB wraz z niską impedancją sugeruje, że dźwięk będzie wystarczająco głośny nawet przy bardzo słabym odtwarzaczu czy smartfonie. I tak się okazało, ale o tym więcej później. Dual Driver, czyli podwójne przetworniki Dual Precision pomagają zwiększyć głębię w porównaniu z innymi podobnymi słuchawkami, zwłaszcza siostrzanym modelem Mackie CR Buds bez znaku plusa w nazwie.
Co znajduje się w pudełku:
Komfort i design
Małe i lekkie, anatomicznie ukształtowane, z zatyczkami do uszu. We wspomnianej instrukcji producent kładzie nacisk na głębokie dopasowanie. I nie można się z nim kłócić: jest znacznie wygodniejszy, a także lepiej wpływa na dźwięk. Dlatego starannie dobieraj dysze i eksperymentuj z nimi. U mnie najlepiej sprawdziły się te małe silikonowe i średnie piankowe.
Dzięki niewielkim rozmiarom i wadze Mackie CR-Buds+ mogą wygodnie zmieścić się nawet w małej muszli usznej. Co do zauszników... Szczerze mówiąc, nie jestem fanem tej konstrukcji. Po pierwsze dość szybko się nimi męczę, a po drugie zatyczki spowalniają zakładanie/zdejmowanie i składanie słuchawek. A jeśli nosisz okulary to jest zbyt duży nacisk na uszy. A jednak trzeba przyznać, że są ludzie, i to sporo, którzy wolą taką konstrukcję douszną od każdej innej. I jest to zaimplementowane w CR-Buds+ perfekcyjnie.
Przewód jest zwykły, średnio plączący się, niestety nie odpinany, z prostym złączem. Mackie CR-Buds+ wyposażone są w pilot z mikrofonem, umieszczony w pobliżu prawej słuchawki. Długość kabla wynosi 1,3 m, co w zupełności wystarczy do przenoszenia urządzenia, do którego podłączone są CR-Buds+ w kieszeni spodni, torbie czy plecaku. Jest też wystarczająco długi, by używać go z laptopem, ale w tandemie z komputerem stacjonarnym, gdzie złącze znajduje się z tyłu, nie ma prawie żadnego pola manewru.
Design słuchawek jest przyjemny i neutralny, nie rzuca się w oczy i nie jest krzykliwy. Na zewnątrz czarne plastikowe etui ozdobione jest emblematem Mackie - schematycznym człowiekiem a la Indianin, biegnącym lub tańczącym. Wewnętrzna strona jest przezroczysta, co zawsze wygląda ciekawie.
Dźwięk i izolacja akustyczna
Na czym polegało przesłuchanie:
Na początku testów miałem wrażenie, że CR-Buds+ znacząco brakuje basu. Manipulacja dyszami pozwoliła mi jednak zmienić moją początkową opinię. Średniej wielkości piankowe końcówki pozwalały usłyszeć niezbyt intensywny, ale akceptowalny i przyjemny bas, choć bez nadmiernego ciśnienia i emocji. Średni bas w ogóle dobrze brzmiał w nowoczesnych nagraniach, wyraźnie przechodząc na poziom fizyczny, ale nie był zbyt natrętny. Trzeba jednak przyznać, że prawdziwym miłośnikom basu może brakować tego, co ma do zaoferowania Mackie CR-Buds+.
Średnica jest dobra, zwłaszcza jeśli chodzi o wokale i w ogóle spektrum ludzkich głosów.
Z kolei góra nie zawsze i wszędzie robi wrażenie. W niektórych przypadkach są one zbyt krzykliwe, czasem ostro uderzają w uszy. Wyraźnie słychać to w starych nagraniach rockowych, a także w tych, gdzie jest dużo smyczków. W niektórych miejscach nawet wysokie kobiece wokale brzmią ostrzej niż powinny.
Ogólnie podobał mi się kameralny, nienachalny ambientowy dźwięk z CR-Buds+. Miło jest słuchać wykonawcy z towarzyszeniem jednego lub dwóch instrumentów, ale orkiestra symfoniczna na niektórych nagraniach brzmiała nie najlepiej: instrumenty średniotonowe przerywały w niektórych miejscach całą resztę. Na przykład w Koncercie fortepianowym (Bach: Concertos for Keyboard/Gould) fortepian solo brzmiał bardzo dobrze, ale sekcja smyczkowa mniej wyraziście. Również wydawało się, że duża liczba muzyków została umieszczona w ciasnym dla nich pomieszczeniu. Scena, mimo deklarowanego podwójnego przetwornika nie jest więc zbyt szeroka, choć jej głębokość wydawała mi się wystarczająca.
Do gier konsolowych słuchawki nie są idealne - jest zbyt dużo ostrych dźwięków. Ale oglądanie filmów i blogerów z YouTube było komfortowe, i to nawet w głośnym otoczeniu: słuchawki są faktycznie dość głośne. Izolacja akustyczna jak na słuchawki tej klasy jest w CR-Buds+ dobra, zwłaszcza jeśli wybierzemy odpowiednie wkładki douszne. Prawda, nie osiąga poziomu niektórych armaturowych odpowiedników z serii "reszta świata zniknęła, jestem tylko ja i moja muzyka". Jest jednak jeszcze lepiej, przynajmniej z punktu widzenia bezpieczeństwa. Izolacja akustyczna jest wystarczająca do słuchania muzyki w metrze ze smartfona.
Mikrofon i możliwość wykorzystania jako zestaw słuchawkowy
Mikrofon Mackie CR-Buds+ jest umieszczony dość wysoko, co oznacza, że znajduje się blisko ust użytkownika. Słyszalność jest dobra, z tym że trzeba go czasem trzymać, bo pilot z mikrofonem potrafi w ruchu "odwrócić się" od głośnika.