Recenzja słuchawek Bowers&Wilkins PX7. Jeszcze bardziej premium?

image

Dziś mamy dla Was jazdę testową flagowych słuchawek bezprzewodowych Bowers & Wilkins. Jakiś czas temu recenzowałem model PX, a teraz mam w rękach jego unowocześnioną wersję. Jeśli jesteście fanami słynnych Brytyjczyków i słuchaliście ich stacjonarnie, to podobnie jak ja zastanawiacie się, co oferują za i tak już bardzo pretensjonalną cenę. Jak dobre są te nowe małe "kły"? Przejdźmy do sedna sprawy.

Opakowanie, wyposażenie, wygląd

Otwieramy duże, zgrabne i ciężkie pudło i od razu radość - przed nami walizka z twardą ramką. No i nareszcie! A wielkość walizki nie jest zbyt duża, więc będzie poręczna w transporcie, ale ciężar jest trochę odczuwalny. Kontynuując rozpakowywanie, znajdujemy same słuchawki, kabel do połączenia przewodowego oraz kabel do ładowania Type-C. Przy okazji, połączenie 3,5 przewodowe jest tutaj jednokierunkowe.
Wzornictwo PX7 jest z pewnością dojrzałe i ładne. Kolorystyczne połączenie szarości i czerni sprawia, że słuchawki są jak najbardziej uniwersalne, a ogólny design dodaje bardzo premium feel, na który tutaj czekałem. Nie tak elegancki jak poprzednio, ale surowy i schludny. Kubki są większe i mają owalny kształt, konstrukcja wykonana jest z włókna węglowego, a plastikowe elementy pokryte są gęstą warstwą nylonu. Dopasowanie jest dość wygodne i bardzo mocne. Materiał, z którego wykonane są poduszki uszu to przyjemna, miękka skóra, a pałąk ma również miękką wkładkę. W moim przypadku tkanina miała uporczywy ostry zapach, podobny do zapachu kleju, który ewidentnie pomagał zagłębiać się w dalekie ezoteryczne sfery audiofilii, dopóki się nie zwietrzał.

Sterowanie i funkcjonalność

Krótko o bezprzewodowej i aktywnej redukcji hałasu. Z naszych ulubionych kodeków Bluetooth, aptX, aptX Adaptive, aptX HD i AAC są tutaj obsługiwane. Niestety, nie ma LDAC. Cóż, przynajmniej w przypadku aptX Adaptive można oczekiwać najmniejszego możliwego opóźnienia sygnału.
Aktywna modulacja szumów, zgodnie z oczekiwaniami, działa świetnie. Dostępne są trzy poziomy intensywności, tryb przezroczysty, w którym słyszysz wszystkie dźwięki z zewnątrz, oraz adaptacyjny system redukcji hałasu, który dostosowuje się do poziomu hałasu wokół Ciebie. Najmniej podobał mi się ostatni z nich. Wszystkie przełączanie odbywa się za pomocą fizycznych przycisków na prawej i lewej muszli, cierpliwy kobiecy głos komentuje w języku angielskim. Jest też autorska aplikacja Bowers&Wilkins Headphones, która pozwala teraz zaktualizować firmware słuchawek, co jest fajne, a także wybrać "sound ambience", co jest bezużyteczne, ale na pewno zainteresuje miłośników EQ.
Dla przypomnienia, same słuchawki usypiają, jeśli je zdejmiesz i gdzieś położysz. Ponadto, potrafią one wstrzymać odtwarzanie, jeśli zawiesimy je na szyi lub odsuniemy jedną filiżankę od ucha, a następnie automatycznie je kontynuować. Nie ma prawie żadnych błędów, co jest miłe.
Aparaty PX7 wytrzymują 30 godzin pracy bezprzewodowej z włączoną redukcją szumów. W ciągu 15 minut możesz zyskać nawet 5 kolejnych godzin dzięki szybkiemu ładowaniu.
Pasmo przenoszenia słuchawek wynosi od 10Hz do 30kHz. Impedancja wynosi 20 ohm, można spokojnie słuchać ze smartfonem, jeśli ktoś ma ochotę. PX7 wyposażono w przetwornik z membraną o średnicy 43 mm, największy jak dotąd w historii dousznych słuchawek Bowers & Wilkins. Nawet flagowy, przewodowy P9 Signature, a wraz z nim PX, dostał tylko 40mm. Obiecano nam, że konfiguracja będzie zbliżona do słynnych głośników Diamond z serii 800.



O dźwięku

Główne testy przeprowadzono na urządzeniach Questyle QP1R, Questyle QP2R oraz iBasso DX220.
Brzmienie PX7 jest basowe, energetyczne i można by je nazwać masywnym, z jednym zastrzeżeniem - słuchawki świetnie radzą sobie z szybkością i skalą sceny. Jeśli więc jesteś fanem epickich gatunków muzycznych, czeka Cię żywa przygoda. Ogólny poziom jest zgodny z ceną, bez przesady, byłem rozczarowany. Z drugiej strony, te modele są kupowane dla maksymalnej wygody. A co z technologią? Cóż, aktywna modulacja szumu jest zaimplementowana dobrze, na niskim i średnim poziomie nieunikniony negatywny wpływ na jakość dźwięku jest ledwo zauważalny, a na najwyższym poziomie jest umiarkowany. Tutaj różnica między połączeniem przewodowym a bezprzewodowym jest już bardziej zauważalna, ale to logiczne. Spróbuj użyć aptX HD.
Wracając do tematu brzmienia, chcę od razu powiedzieć, że basiści z pewnością docenią PX7. Częstotliwości basowe są tu zaakcentowane, asertywne, dziarskie, mocno odciążone. Średni bas nie jest specjalnie rozdęty, ale sub jest tak napompowany, że nawet mnie to nieco zniechęciło. Słuchawki Bowers&Wilkins PX7 jasno i zrozumiale oddają rytmikę, ilościowo basu jest wyraźnie za dużo, ale na tym samym metalu brzmi to dość organicznie. Kontrola nie jest zła, jeśli chodzi o to, co się tutaj dzieje. Jest klimat i wszystko, tak jak lubisz. Uważnych estetów poproszę o oszczędzenie nerwów, a fanom jazdy polecam zwrócić uwagę na te słuchawki. Dzięki basowi surround, przy okazji dostajemy tę dużą, szeroką scenę, o której pisałem wyżej.
Średnie częstotliwości są szybkie, neutralne, brakuje im masy, ale mają przyjemne rozciągnięcie. Separacja instrumentów jest w normie, źródła dźwięku są dobrze lokalizowane w przestrzeni, choć szczegółowość jest raczej przeciętna.
Górne częstotliwości są również podkreślone, dzięki czemu dźwięk nie wydaje się ciemny. Być może osoby bardzo wrażliwe na spektrum będą narzekać na surowość, ale moim zdaniem strojenie jest tu całkiem kompetentne. Wysokie tony dodają emocji, poszerzają scenę, nadają melodii niezbędną barwową pełnię. Podsumowując, solidna czwórka jak na standardy bezprzewodowych.