W zeszłym roku natknąłem się na świetne słuchawki jak Astell&Kern AK T8iE MkII, które powstały we współpracy z Beyerdynamic. Teraz czas przyjrzeć się niemal identycznym słuchawkom, tylko od producenta. Referencja, że tak powiem. Nasz bohater recenzji nie jest jednak prosty, ale przystosowany do pracy ze smartfonami. Tak więc Beyerdynamic Xelento Remote - luksusowe słuchawki, które można zaliczyć do biżuterii.
Premium zaczyna się w pudełku - Beyerdynamic to rozumie. Właściwie to dlatego Xelento przychodzi w bardzo drogim i pięknym pudełku, wewnątrz którego znajduje się 7 par silikonowych i 3 pary piankowych poduszek nausznych, dwa kable (jeden z pilotem), wymienne filtry i fajne etui ze slotami na słuchawki. Różnica w zestawie z AK T8iE MkII jest taka, że Astell&Kern miał kabel zbalansowany, co jest bardzo ważne dla szanujących się audiofilów.
Pamiętam mój zachwyt nad T8iE MkII - blichtr, jakość wykonania, przemyślany design. Tutaj jest dokładnie tak samo - jest idealnie, nie da się tego określić. Model prezentuje się po prostu szykownie i to bez uszczerbku dla wygody. Różnic w stosunku do kreacji Astella i Kerna praktycznie nie ma, inne są tylko ikony na miseczkach.
Co do misek - jest to metal chromowany. Kabel to od wewnątrz włókno kevlarowe, a od zewnątrz solidny przezroczysty kompozyt. Podnośnik jest w kształcie litery L, tak jak powinien być. Słuchawki są montowane bezpośrednio w Niemczech, i to ręcznie. Chyba nie trzeba mówić więcej o jakości produktu?
Audiofilskie słuchawki douszne za 1000 euro nie powinny idealnie siedzieć w uszach i pozwalać na noszenie ich nawet na siłowni. Ale Beyerdynamic Xelento robią i to jest super. Model ten jest jednym z najwygodniejszych w segmencie sznurkowym, właściwie nawet przebiegłem z nimi 10km i ćwiczyłem z muszlami. Zauszne dopasowanie i anatomiczny kształt spełniają swoje zadanie, a słuchacz po prostu zapomina, że ma na sobie słuchawki.
Ale jak pisałem w recenzji AK T8iE MkII - tak szykowne uszy szlachetnego pochodzenia powinny być używane w cichym otoczeniu, aby czerpać maksymalną przyjemność z dźwięku.
Chcę zacząć od pozycjonowania modelu - jest on przeznaczony na urządzenia mobilne. Hm, może to początkowo przestraszyć audiofila z długim stażem, typu: no dobrze, jak dobrze będzie brzmiał twój telefon? Ale dzięki zastrzeżonym przez Beyerdynamic przetwornikom Tesla, możesz usłyszeć naprawdę niesamowity dźwięk, nawet ze swojego smartfona. Ale co najważniejsze - dla tych, którzy są "w strefie" i będą słuchać muzyki z odtwarzaczy Hi-Fi, czeka jeszcze bogatszy i bardziej krystaliczny dźwięk.
Muzyki słuchałem na FiiO X5 II, iPhone 6s, MacBook Pro 13 (2015) i korzystałem ze wzmacniaczy FiiO A5 i RHA DACAMP L1. Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłem uwagę, był głośny dźwięk, nawet z bardzo słabych źródeł. To jest właśnie ten przypadek, kiedy nie ma wstydu słuchać tak drogich słuchawek na smartfonie.
Optymalnym wyborem dla mnie był FiiO X5 II + RHA DACAMP L1. Tej złej mocy, która w efekcie się pojawiła, Xelento w zasadzie nie potrzebował, ale właśnie w tym sparowaniu dźwięk stał się krystaliczny, priorytet basowy iPhone'a odszedł w niepamięć i pojawiła się scena maksymalna. Nie chcę pisać ponownie tego, co już napisałem, radzę tylko przeczytać dźwiękową część recenzji Astell&Kern T8iE MkII. Jak sobie teraz przypomnę, jak wtedy całymi dniami słuchałem muzyki w słuchawkach i łapałem same niesamowite emocje, zwłaszcza słuchając muzyki, którą się zna od dawna. Ale po odsłuchu na tych słuchawkach gra nowymi barwami. I wtedy rozumiesz, po co jest ten 1000 euro.
Na pewno wspomnę o doskonałej izolacji akustycznej, zwłaszcza w połączeniu z piankowymi poduszkami nausznymi - po prostu deluxe.
Cóż, widać, że te słuchawki nie są dla każdego. I tak, to tylko kwestia kosztów. Jest luxe, jest glitz, blichtr i glamour. Tak, jest cholernie drogi, ale wart każdej wydanej na niego złotówki. I tak, Beyerdynamic Xelento Remote można słusznie uznać za jedne z najlepszych słuchawek w swojej klasie formalnej!